El Primero – ponad 300 elementów, które stworzyły legendę Daytony i pierwszy mechanizm automatyczny z komplikacją chronografu. Przez wielu niedoceniana marka Zenith, bez krzyku marketingowego znanego choćby z Rolexa, prezentuje co roku solidną pracę i piękne zegarki.
A dalej tak mniej reklamowo –
Proszę traktować tę wypowiedź jako ciekawostkę i uczciwe spojrzenie z za warsztatowego blatu na świat zegarków z najwyższej półki. Wydawać by się mogło, że jak „z najwyższej” to rozmowa sprowadza się do gustu. A jednak…
Sprawdzam sporo nowych Rolexów pod kątem autentyczności i każdy trafia pod mikroskop. Przykre jest to, że we wszystkich można dopatrzyć się niechlujstwa lub błędów przy składaniu. Malowanie grotów we wskazówkach GMT (farba rozmywa się na wskazówce a nie kończy się równą linią z grotem jak to zawsze było), krzywe matowania bransolet, parametry mechanizmów poniżej standardów – amplituda 260 i +6s/24h w dwutygodniowym zegarku (zaznaczam na pełnym naciągu i dial up) to tak na początek. Ale rysy na wskazówkach, włoskowate ryski na czarnej lakierowanej tarczy Batmana odebranego kilka dni wcześniej z AD, czy UWAGA wcięcie w wewnętrzny ring (ten z grawerem nr seryjnego) jakby ktoś nożem traktował zmrożone masło – pytam gdzie jest kontrola jakości? Kto pozwala na taki syf? Jakie pokrycie mają słowa kierownictwa Rolexa „że zwiększenie produkcji odbyłoby się kosztem jakości, a na to nie możemy sobie pozwolić”? Cena Rolexa nie przekłada się na jego wartość, przynajmniej tą z drugiej ręki. Psychologia działa – ledwo udało mi się zapisać na listę, dostęp dla wąskiego grona, długi czas oczekiwania – więc jak go dostaje to musi być top. Przykro mi ale nie jest… i trzeba o tym mówić głośno bo pełny pasji zegarkowy wyścig technologiczny z lat 70 przerodził się w pusty marketingowy krzyk, który prowadzi donikąd.
…a i Patek nie jest bez winy…
Miałem okazję dokładnie i bez pośpiechu pooglądać pod mikroskopem 2 dniowy egzemplarz Nautilusa w białym złocie 5740/1G. Wartość sześciocyfrowa. Pod kilku minutach zadałem sobie pytanie – czy to jest polerowany zegarek?! Ok tarcza i mechanizm piękne, ale brak ostrości kantów i niedoróbki w powierzchniach matowanych były rażące dla kogoś kto codziennie od 15 lat rozbiera i składa takie zegarki starając się dogonić właśnie fabryczną perfekcję. A tu producent funduje zimny prysznic. Wierzcie mi miałem ochotę składać CV w Genewie i pokazać im polskie wyczucie smaku i powtarzalności 😉.
Sądzę, że takie giganty jak Rolex i Patek zbyt zuchwale oraz pogardliwie ostatnie kilka lat prowadzą swoją politykę. Dlatego nie zapominajmy o tych solidnych i równie wielkich manufakturach jak prezentowany Zenith a razem z nim IWC, JLC, Ulysse Nardin, Omega, Panerai. Za każdą z nich stoi kawał porządnej historii i kunsztu zegarmistrzowskiego. Stopień wykończenia najmniejszego detalu w każdym egzemplarzu jest godny podziwu, ale przede wszystkim z szacunku do klienta nie wypuszcza się z owych stajni takich kwiatków jak wyżej opisane.
Moim zadaniem jest wsłuchiwanie się w mechanizmy, diagnozowanie oraz naprawa „używanego”, a to wyłania na światło dzienne jeszcze jedną bardzo istotną kwestię i każdy zegarmistrz lub serwisant przyzna mi rację. Mam to szczęście postrzegać poszczególne manufaktury i zegarki ogółem od jeszcze jednej strony – zaplecza. Sięgam w głąb mechanizmów, zuchwale poruszając się pomiędzy zamysłami największych konstruktorów z dziedziny mikromechaniki. Nie ukrywam, że daje to ogromną przewagę nad regularnym użytkownikiem i nie wyobrażam sobie świadomego poruszania się w świecie zegarków bez tego jakże kluczowego argumentu. I przez pryzmat całej mojej przygody warsztatowej zachęcam każdą osobę zafascynowaną obecną polityką wiodących marek do poszerzenia przedziału zainteresowania zaczynając od lat ’80. Celowo wskazałem taki rocznik ponieważ zegarki z tychże lat przekraczają obecnie granicę kultowości, a to w wybranych wersjach modelowych stanowi solidny argument do regularnego windowania ceny. I mówię tu o niewzruszonym oraz stabilnym wzroście, który nie jest podatny na kaprysy marketingowe. Tak więc oprócz świetnej lokaty pieniężnej zyskujemy możliwość obcowania z prawdziwym i szczerym zegarmistrzostwem.
Codziennie przekonuje się, że rozmowa o zegarkach jest szersza niż „temat rzeka” a mnogość tematów i drobnych dygresji śmiało przypomina ośrodkowy układ nerwowy człowieka. Warto zgłębiać każdy nurt i dyskutować. Bo choć podstawowe prawidła i zasady budowy oraz funkcjonowania czasomierzy są od dziesięcioleci niezmienne to sposobów interpretacji świata zegarków jest tyle ile ich użytkowników.
Karol Dziubek
Royal Watch Service